W przepiękny sobotni poranek 3 października Klub Młodego Ekologa wyruszył w trasę tym razem z Borowiczek przez Słupno do Wykowa. Do stałego już grona opiekunów w osobach: Agnieszki Jeziorkowskiej i Katarzyny Wróbel dołączyła p Iwona Anbioł-Dziadkowiec. Dzieciaki stawiły się licznie, rezygnując z sobotniego wylegiwania się w ciepłym łóżeczku, głosząc wszem i wobec, że są gotowe do kolejnej wyprawy. Do grona „weteranów”dołączyli młodsi uczniowie, co tylko może cieszyć i napawać optymizmem. Nie zabrakło też rodziców w naszym gronie.
Trasa niezbyt wymagająca dla naszej pokaźnej gromadki, bo liczącej aż 43 uczestników,okazała się łatwą i troszkę monotonną. Z pętli autobusu nr 3 ruszyliśmy w kierunku Słupna w towarzystwie ok. 300 innych uczestników rajdu. Kolejne kilometry pokonywane przez naszych piechurów owocowały następnym ciuszkiem lądującym w plecaku. Słońce grzało coraz mocniej jakby to wciąż było lato. Tylko poranny chłód, ogołocone z liści drzewa i zaorane pola przypominały, że powoli skrada się jesień. Trochę brakowało polskiej złotej jesieni szeleszczącej kolorowymi liśćmi a przede wszystkim grzybów, które stawały się cennym łupem wędrowców podczas poprzednich wypraw.
Tradycyjne pytanie „Daleko jeszcze” pojawiło się po przejściu ok. 5 kilometrów, potem mniej więcej, co kilka minut powtarzane przez kolejne osoby, opiekunów wprowadzało w stan lekkiej irytacji. Odpoczynek na polanie z pomnikiem Św. Huberta, patrona myśliwych stał się okazją do opróżnienia pokaźnych zapasów. Potem znowu w drogę, która ze względu na panującą suszę wydobywała spod naszych stóp tumany kurzu. Z tego powodu momentami bardziej przypominaliśmy karawanę pustynną, aniżeli grupę turystyczną.
W Wykowie czekały już na nas pieczone ziemniaki, które z ochotą spałaszowaliśmy. Puchar za zdobycie 3 miejsca też nas ucieszył. Zdecydowanym wyzwaniem okazał się powrót w zatłoczonym niemiłosiernie autobusie. Tylko najwytrwalsi mogli dotrwać do końca tej podróży, marząc o kąpieli i odpoczynku.
Katarzyna Wróbel